Najnowsze wpisy


mar 31 2004 Jairo
Komentarze: 1

Przepraszam pamietniku bo miałeś być cygarem szczęścia zwiniętego w delikatny kłębek głaskany przy tym opuszkami palców kobiety znajdującej dla ciebie wystarczająco dużo spokoju i niezawinionego cierpienia płynącego z niebytu  odkrytego i wyidealizowanego przez tłumy i światła i błyskawice od Niego.

***

Dlaczego jesteś
Dlaczego daleko
Dlaczego nazywam
Dlaczego Cię
Dlaczego stokrotką
dlaczego jedyną
Dlaczego cierpliwą
Dlaczego zawsze
Dlaczego kwitnącą
dlaczego delikatną
Dlaczego wrażliwą
Dlaczego ukrytą
Dlaczego na łące
Dlaczego błękitnej
dlatego chwila

***

Zamykam myśli
klucz wyrzucam
daleko
zardzewiała jabłoń
rodzi już tylko grusze
prosi spadające owoce
o samowolną śmierć
zbyt duża rozkosz
z niedojrzałych westchnień
bezlitosnego czasu


 

monika_lebork : :
lut 06 2004 Rozmowa z synem - Wojciech Książek
Komentarze: 0

Wojciech Książek

Rozmowa z synem

 

- Lubisz mamę? -

Witek uśmiecha się na to pytanie,

Tak wewnętrznie.

Powtarzasz je.

- I ty to piszesz? Co ty piszesz? -

Chichocze zaglądając na biurko,

Zakrywa buzię.

 

- Za co ja lubię mamę? - zamyśla się.

- No - trochę poganiasz.

- Za to, że kupuje mi słodkie rzeczy -

Znowu uśmiecha się.

 

- I za co jeszcze?

- Trudno powiedzieć,

Tato, i to ma być wiersz?

Przecież wiersz to musi być coś rymowanego,

A nie to, co ja tak sobie mówię.

- To taka poezja codzienności, spróbujmy dalej - dopowiadasz.

- To tak się pisze wiersze?

Czy to nie będzie papierek do wyrzucenia -

Znowu milczy, podpiera głowę.

- No i za to lubię, że się cieszy,

Gdy dostanę dobre oceny w szkole.

 

- A za co jeszcze?

- To ma być taki długi wiersz na trzy strony? -

Nie odpowiadasz.

- No więc za to, że mi przygotowuje piórnik do szkoły,

Porządkuje w nim różne rzeczy.

I za to - po chwili -

I za to, że daje mi kieszonkowe.

 

- Co jeszcze?

- Ja nie wiem?

 

- A czy jest ładna?

- No,

- A jaki ma głos?

- Średni, fajny, 

Jak krzyczy na mnie, to nie jest fajny

Ale tak normalnie to ładny.

 

- A jak wygląda?

- To już chyba tam pisaliśmy...

- Nie, tam było o szkole,

- Ładna jest.

 

- Coś jeszcze o mamie...

- Nie sądzisz Tato, że cztery kartki wiersza to...

- Nie sądzę - odpowiadasz.

- Nie wiem - przeciąga się -

No, że mnie urodziła,

Bez niej w ogóle by mnie nie było.

Napisałeś to?

 

- Tak, a co byś chciał, żeby mama zmieniła?

- Żeby mniej krzyczała,

Ale tak w ogóle to bym nie chciał,

Żeby się zmieniała,

Żeby była taka, jaka jest.

 

- A czego byś chciał życzyć mamie?

- Żeby była zdrowa i wiecznie żywa.

- A myślisz, że się da taką nieśmiertelność załatwić?

- Nie.

- No więc?

- Nie wiem, zdrowa to może być, ale żeby żyła wiecznie, to nie.

To się chyba tak jednak nie da.

Tato, ten wiersz jest już na pięć stron.

 

- To nic, czy coś jeszcze? - pytasz.

- Nie wiem, nie mam pomysłu.

Chyba muszę sobie trochę poleżeć.

- A na koniec?

- To ty tato zakończ.

- Może być po prostu koniec?

- Może.

- No to koniec.

 

 

Żarnowiec, 1996

odwiedź Fakty Mlodych: http://www.faktymlodych.republika.pl

Lęborskie Fakty: http://www.leborskiefakty.republika.pl

 

monika_lebork : :
sty 29 2004 zielony
Komentarze: 0

***

Tęsknię
bardzo
może za
biegnę myślami
za Twą osobą
Tęsknię
za Tobą

Tęsknię

***

 

Ten wiersz nie oddaje mojej tęsknoty za Tobą, więc

                                                                        jest niczym wobec moich uczuć...?

 Przytul mnie!
 Wiesz że tego potrzebuję
 Przytul mnie!
 Wiesz że tego pragnę
 Przytul mnie!
 Najmocniej jak potrafisz
 Przytul mnie!
 Tak jak tylko Ty potrafisz
 Przytul mnie!
 Proszę Cię
 Przytul mnie!
 Przecież wiesz...
 Przytul mnie!
 ... że Cię kocham
 Przytul mnie! 
 Proszę Cię!

***
 skąd wiedziałem?
 skąd wiedziałem że
 napisze diś wiersz?
 że targnie mną
 jakieś uczucie
 skąd wiedziałem?
 skąd wiedziałem że
 będzie padał deszcz?
 lecz
 nie za oknem
 skąd wiedziałem?
 skąd wiedziałem że
 tak będzie?
 NIE WIEDZIAŁEM
 przeczuwałem
 tylko 
świat jest okropny
zły
ludzie są okropni
niektórzy
nie szanują drugiego człowieka
nienawidzą
szukają okazji by zaszkodzić
wydają
by zyskać
egoiści
nienawidzę ich

 DLACZEGO?


   03.06.2003

***

Siedzę
Twardo
Na krześle
Myślę
Pragnę
Uciec
Z więzienia
Tych
Dennych
Myśli

***
 Pada deszcz
 nie za oknem
 z moich oczu
 Cierpię
 Nie przejmuj się
 To nie Twoja wina...
 Przyjaciel jest przyjacielem
 Niczym więcej...
 ...niczym więcej...
 Jesteśmy przyjaciółmi
 Naprawdę tego chcesz?
 Ja nie...
 ...nie tylko
 czas przynosi zmiany
 może coś się zmieni...
 a może nie...
 nie chcę cierpieć
 znowu 
 Pada deszcz
 nie za oknem
 w moim sercu
 
   03.06.2003
   Dlaczego?...
   Czemu się nie dziwię?...

***

ONA (NADZIEJA) #1

 

kiedyś była ona

dała mi nadzieję

była nadzieją

piękną nadzieją

zniszczyłem nadzieję

była za dobra

zniszczyłem wszystko

przez głupotę

przez presję stereotypów

zniszczyłem

odeszła

zabrała jutro

moje jutro

kiedyś była ona

była

była

za

dobra

 

zabrała wszystko

była wszystkim

ona

dziura w sercu

tylko to mam po niej

 

09.10.2002

***

Narodziny jego

zapowiadały spustoszenie

jakiego dokona

Pociągnie

za sobą

tysiące ślepych

niewinnych

Zginą

przez Niego

przez jego

boga

fałszywą wiarę

Nie zginie

choć go ukrzyżują

powróci

Zło zawsze

powraca...

 

***

NADZIEJA (ONA) #2

nadeszła niespodziewanie

jak deszcz w słoneczny dzień

zakradła się

w mroczne zakątki

duszy mojej

zapalając płomyki radości

przeszła przez drzwi

długo nie otwierane

napełniając światłem

wnętrze

ponownie

powróciła

rozsiewając zapach

szczęścia

powróciła

dając siebie

matka głupich

mówią

powróciła

ale czy na dłgo?

6.04.2003

***

Mrok

Mrok snujący się po świecie

Mrok wdzierający się do serc śmiertelnych

Mrok będący w głębinach

Świadomości istot śmierrtelnych

Mrok będący wszędzie i nigdzie

Mrok będący wszystkim i niczym

Mrok gaszący światła dnia

Mrok zapalający pochodnie nocy

Mrok piękny w swej istocie

I okropny w powierzchowności

Mrok dający życie

Mrok zabierający wszystko

Mrok zapierający dech

Mrok dający natchnienie

Mrok, jakże miły dla mej jaźni

I jakże przepastny

Zżerający mnie od środka

Dla mnie nie ma ratunku

Nie będzie już jutra

Dla mnie

Mrok

07.10.2002

***

MIŁOŚĆ

miłość

jak trucizna

zadaje ból

cierpienie

niszczy istotę

od środka

zabija

miłość

jak ambrozja

daje chęć

do życia

nadzieję

na lepsze jutro

pozwala cieszyć się

chwilą

miłość

jest wszyskim

porządana

przaz człowieka

który

czuje

 

19.10.2002

***

narodziłem się by być martwym

martwym dla ludzi

otoczenia

świata

jestem martwy, ac żyję

oddycham

jestem

jestem martwy

od środka

 

Przewracając

kartki naszych

wspomnień

Widząc

co

przeżyliśy

Wiem jedno

KOCHAM CIĘ!

***

Każda chwila

gdy jesteś

przy mnie

Niech będzie

wiecznością

Ocalona od

zapomnienia

zostanie

przez mój umysł

zamknięta

na klucz

we mnie

w środku

w sercu

na klucz

wspólnych wspomnień

naszych wspomnień

nikt ich nie

zniszczy

pozostaną

piękne

nikt ich nie

odbierze

zostaną

nasze

na zawsze

***
czemu?

czemu jestem szczęśliwy

gdy ludzie

wokół mnie

mają problemy?***

Ciemność

Witaj ciemności

matko moja

i rodzicielko

Ty która jesteś ze mną

We mnie

obok mnie

i zawsze kroczysz za mną

Witaj ciemności

matko moja

i rodzicielko

dałaś mni życie

i odbierzesz mi je

lecz teraz

opuść mnie

chcę być sierotą

przyjdź w dniu mej śmierci

zapłacz nad mym grobem

Do zobaczenia ciemności

matko moja

i rodzicielko

Fakty Młodych http://www.faktymlodych.republika.pl

Leborskie Fakty http://www.leborskiefakty.republika.pl

 

 

monika_lebork : :
sty 24 2004 Wojciech Książek
Komentarze: 0

 

Wizyta

 

Więc może kiedyś ona przyjdzie raz jeszcze,

Siądziecie na krzesłach,

Chyba raczej z boku,

Trzeba zwracać uwagę na szczegóły,

I na oczy,

Żeby nie musiały patrzeć wprost na siebie.

 

Więc tak siedząc z nogą na nodze,

Z brodą opartą na poduszce dłoni,

Z uśmiechem, bo tak trzeba, na swym miłym licu,

Najlepiej patrzeć w okno,

I coś mówić,

Wszak kulturalni ludzie są mowni,

Zazwyczaj.

 

Więc tak siedząc i patrząc,

I mówiąc,

Może o pogodzie,

To taki pewny i bezpieczny temat.

 

Więc tak siedząc, i patrząc, i mówiąc,

I może jeszcze popijając herbatę lub kawę,

Z cukrem lub bez -

To już nie ma tak wielkiego znaczenia,

Poczujesz tę straszną drętwość serca,

To mrowienie w krzyżach,

Ten paraliż,

I będziesz musiał wstać,

I kto wie,

Kto to wie,

Może wtedy wybiegniesz, wylecisz,

A może tylko wyjdziesz z siebie.

 

Wiec tak,

Więc tak to jest,

Wiec tak to się w życiu może ułożyć i zdarzyć.

I tylko życia żal,

I rosnącej przerwy między wami,

I owego "więc" na początku zdania.

 

Zapis pięknego snu

 

 

 

1.

Było lato,

Spacerowaliście nad jeziorem,

W nadmorskim lasku,

Siadaliście na molo,

Leżeliście na plaży,

Oglądaliście zachód słońca,

Jakie to prozaiczne i jedyne zarazem.

 

 

2.

Chciałeś  dać jej kilka chwil wytchnienia,

Miałeś być ową przerwą, szczeliną,

Cichym szeptem:

Nie spiesz się,

Popatrz inaczej,

Powoli,

Poczekaj.

Tak chciałeś.

 

 

3.

Dzisiaj była w zwiewnej sukience,

Jest w niej jakiś wdzięk,

Maskowana powiewem ironii wrażliwość,

Jest niewinność w głosie, oczach,

Jest aura zaczarowania,

Jest też duża różnica wieku i doświadczenia.

 

 

4.

Mówiłeś jej wiersze,

Mówiłeś o lustrach, Camusie i  Borowskim,

Mówiłeś o wyspie-wolności,

O swojej szklanej kuli,

Że lubisz ją ponad wszystko,

Że lubisz prawdę bez niedomówień,

I kulturę z pamięcią dobrego i złego,

Z Oświęcimiem i strzałami do niewinnego papieża.

 

 

5.

Robiłeś jej zdjęcia,

Chciałeś uchwycić  twarz,

Mieć choćby dagerotyp,

Gdy tak uciekają wspomnienia,

Zacierają się obrazy, twarze,

Chciałeś ocalenia.

Czy było już w tym przeczucie końca?

 

 

6.

Spotkałeś się z wielką akceptacją.

Pomimo wad i tak jesteś wspaniały -

Usłyszałeś.

I jeszcze -

Przy tobie chodzę pięć centymetrów nad ziemią,

Zawsze mogę pierwsza mówić ci słowo „przepraszam”.

Takich chwil nie przeżywa się codziennie,

Czyż nie dla nich głównie warto żyć?

 

 

7.

Spotkaliście się raz bez umówienia,

W tym samym miejscu,

O podobnej porze,

Z przedziwną pewnością,

Że na pewno tak.

 

 

8.

Dostałeś klepsydrę,

Zatrzymują się w niej drobiny piasku.

To Goethe wydłuża naszą chwilę -

Mówiła przekonana -

Jeżeli jej nie potrząśniemy,

Dotrwa wieczności.

Kto więc pierwszy wykona ten ruch?

A jeżeli nie wy,

Jak zatrzymać tektonię świata całego?

 

 

9.

Żyjesz w kokonie z nitek, jakie wysnuwa M.,

W takim stanie zaczarowania,

Czujesz znowu poetyckość świata,

Z nerwami na wierzchu ,

Z cudownym odczuwaniem poranka i wieczoru,

Z innym spojrzeniem na innych,

Czujesz, że to wbrew logice,

Że jest w tym  zmienny kaprys losu,

Ten delikatny kokon w każdej chwili może być przerwany,

Przez to dużo intensywniej odbierasz,

Ale jest też większe napięcie i  zmęczenie.

 

 

10.

Nowa znajomość to lustro,

Widzisz w niej swoją otwartą biografię,

Czujesz się wytrącony z utartych kolein,

Zawieszony między sobą a sobą.

Tak przez kogoś idziemy do nowego siebie.

 

 

11.

Pytasz się swego nieba w bezsennych godzinach -

Czyimi jesteśmy wysłannikami ?

Kto nami powoduje?

Jaki znak mieliśmy sobie przekazać?

Odpowiedzi nie ma,

Póki co.

 

 

12.

Dlaczego nie potrafisz się cieszyć?

Pytała  bez odpowiedzi.

Było to akurat na plaży,

Pod pełnym gwiazd niebem.

 

 

13.

Szklana kula,

Oddziela cię od świata,

Od wysłanników  moralności  gminnej,

Czasami tak błogosławionej,

Czasami...

Być może są  jednak mądrzejsi,

Doświadczeniem wieków,

Ze świadomością złego u kresu.

 

 

14.

Nie potrafisz już tego ogarnąć,

Przyznaj się, 

Zaczynasz się bać, 

Że ten pożar może cię spalić.

Ją być może też.

 

 

15.

Nie dasz rady,

Przecież już nie raz próbowałeś,

Ty  ze swoim ogonem doświadczeń,

I poczuciem odpowiedzialności za kogoś.

Spójrz bez złudzeń,

Do końca,

Nie napinaj się tak,

Tak niewiele masz do zaproponowania,

Twój weksel przyszłości jest bez pokrycia,

Co zbudujesz na lękach i wzdychaniu?

 

 

16.

Wróciła bezsenność,

Budzisz się nocą,

Nasłuchujesz,

Pytasz ciemności -

Czy to możliwe?

Przywołujesz na pomoc mistrza Goethego,

W końcu to taki znawca tematu.

Panie radco dworu -

Pytasz -

Jak zachować niewinność intencji?

Co z moją Małgorzatą?

Kiedy skończy się ta chwila?

I czy tak musi być?

Tak trudno, panie Goethe, powiedzieć „koniec”,

Nie?

 

 

17.

Próbowałeś dotykać niemożliwego,

To spotkanie następuje za późno,

Albo za wcześnie.

Za późno... za wcześnie...

Na ile człowiek jest wybierany?

Na ile wybiera sam?

Wieczne igraszki losu,

Tajemnica niewiadomej,

Stygmat grzechu,

Uroda i udręki poszukiwań.

 

 

18.

Widzę to w tobie, mój przyjacielu,

I żałuję bardziej niż kiedykolwiek,

Nie mogę ci jednak pomóc,

Musisz  powiedzieć słowo "koniec",

Sam.

 

Wiedz, że jestem obok,

Wiedz, że ból, żal i tęsknota przeminą,

Jak ten deszcz, co pada za oknem,

Jak te chmury, co płaczą nad wami,

I z wami.

 

I proszę go nie poganiać,

Nie budzić,

To tylko sen, do jasnej cholery.

odwiedź Fakty Mlodych http://www.faktymlodych.republika.pl

Lęborskie Fakty http://www.leborskiefakty.republika.pl

monika_lebork : :
sty 17 2004 Aleksandra Tatarczuk
Komentarze: 0

XXX

 

Wczoraj

Anioł Stróż

przeniósł mnie

na skrzydłach

ponad ciemnymi myślami

na pola elizejskiej ciszy

Dziś

musiałam użyć

szczotki do ubrań

by strzepać z siebie

pióra

 

Piosenka turystyczna

 

Dawno już nie ma

w tej piosence

ciepłej herbaty

która koiła wędrowców

Świerkowe ognisko

straciło swój zapach

Harcerze

pochowali się

w wirtualnym świecie

pokęmonów

Wolą zadymiony pub

nad (realny swą wilgocią) namiot

 

Rozstroiły się gitary

rozdarły śpiewniki

stanice opustoszały

las nie szumi

o ognisku

kniejach

Tylko radio

naiwnie gra

 że „Jesteś szalona...”

Modlitwa dzisiejsza

 

Dzięki Panie

za pogodny dzień

(w pełnym słońcu

efektu szklarniowego)

 

Dzięki Ci

za łaski i błogosławieństwa

(szybkiej śmierci

na polach marsowych)

 

Wybacz

że zgrzeszyłam

(nie żałuję

nie czuję skruchy)

 

Obdarz

szczęściem, opieką

(pieniędzmi)

miłością

(i by inni mieli gorzej)

 

Ojcze nasz...

Zdrowaś Mario...

Duchu Święty...

(mam Was...)

 

Amen

(nareszcie)

Parwnane*

 

Tak bardzo

chciałabym wznieść się

ponad marami

czadoru

Biegać boso

nie będąc potępioną

ku chwale Allacha

 

Słabi mężczyźni

ukryliście nas daleko

Boicie się naszych spojrzeń

Tak łatwo

przyjmujecie jabłka

 

Motylu

leć do nieba!

Przynieś mi kawałek...

wolności

 

*po awgańsku – motyl, tamtejszy symbol wolności

Aleksandra Tatarczuk -LO 1 w Lęborku (17.01.2004)

odwiedź Fakty Młodych http://www.faktymlodych.republika.pl

Lęborskie Fakty http://www.leborskiefakty.republika.pl

 

monika_lebork : :